Zbiór aktualnych, rzeczowych i praktycznych informacji o Gruzji. Forum założone przez Polaków mieszkających i pracujących w Gruzji na stałe.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Tego typu busy są jednocześnie największym dobrodziejstwem i największą zmorą dróg w Gruzji.
Dobrodziejstwem bo można w miarę komfortowo pojechać z punktu A do punktu B a cena przejazdu nie wyrwie nas z butów.
Zmorą, bo kierowca marszrutki zawsze się spieszy. Potrafią zatem jechać jakby kierowca i cały komplet pasażerów mieli po 9 żyć.
Wyprzedzanie pod górę, na trzeciego, jazda około 100 w miejscach gdzie wolno 50 to nic nadzwyczajnego.
Ważne jeszcze jest to że marszrutki zwykle nie ruszą się z punktu A jeśli nie są pełne.
I jednocześnie jeśli odjazd jest planowany na 7:00 a o 6:20 kierowca ma komplet pasażerów - jedzie. Bo i na co ma czekać?
Część kierowców marszrutek wynajmuje swoje auto (i siebie jako kierowcę) do wożenia grup turystów.
Aby było to jednak opłacalne dla turysty grupa musi być duża. Wynegocjowana cena dobra. A miejsce docelowe i wszelkie niezbędne ustalenia dokonane z kierowcą przed kursem.
Zdarza się bowiem że chcemy jechać do konkretnej winnicy. Po 2h jazdy okazuje się że kierowca zabrał nas w inne "lepsze" miejsce.
To że za zawiezienie nas tam dostanie on prowizję od pieniędzy które wydamy nie powinno nas interesować.
Moja rada: nigdy nie płacić z góry. Tylko tak można coś ugrać. Do czasu jak nie daliśmy pieniędzy, możemy jeszcze liczyć na rozsądek kierowcy. Potem już tylko na własne szczęście.
Mieszkam na stałe w Gruzji, w Batumi. Potrzebujesz pomocy:
Pisz maila: grzegorz@wakacjewbatumi.ge, lub zadzwoń +995 557 33 07 61 (komunikatory WhatsApp, Telegram, Signal i Viber)
Zapraszam także na facebooka, profil Wakacje w Batumi
Offline
Dodam, że część z kierowców marszrutek ma swoje guesthousy lub jakieś zaprzyjaźnione i w trakcie jazdy widząc turystę proponują noclegi. Nie jest to zła opcja dla turysty, jednak trzeba te noclegi weryfikować, bo często odbiegają one od ogólnie przyjętych standardów, a i cena może być trochę wyższa, niż nocleg znaleziony samodzielnie, bo kierowca musi dostać swoją działkę.
Bywa też i tak, że kierowca potrafi zapytać, gdzie nocujecie i potem dzwoni do innego, swojego zaprzyjaźnionego miejsca i mówi, że ma turystów, którzy mają rezerwację. Przyjaciel kierowcy przyjeżdża wówczas na przystanek i wciska ludziom, że rezerwację mają u niego. I tak turysta trafia nie zawsze tam, gdzie zaplanował.
To są takie drobne, gruzińskie smaczki, które czasem jednak mogą odbić się czkawką.
Offline
Strony: 1